Cała prawda o stażu we Włoszech, część 1.
- szkolenie z hotelarstwa i gastronomii + nauka włoskiego.
Pewnego, pięknego, lutowego dnia 2016 roku otrzymałam list. Jak się miałam później dowiedzieć, miał mi on odmienić życie.
Niestety nie dostarczyła mi go sowa, więc nie był to list z Hogwartu.
Ale był to list wysłany z Urzędu Pracy, że mają dla mnie ofertę. Pomyślałam, że w końcu ta "zacna" instytucja znalazła mi pracę.
Miałam się wstawić na spotkanie, gdzie będą omawiane szczegóły, oczy wytrzeszczyłam z nie do wierzenia, że faktycznie tym razem coś mi znaleźli.
Przyszłam na spotkanie, które okazało się kolejnym spotkaniem grupowym osób bezrobotnych i zwątpiłam."Jak mogłam być taka głupia, że choć przez chwilę pomyślałam, że ci ludzie znajdą pracę,kolejne szkolenie, które mi wmuszą pod groźbą kary jeśli się nie zgodzę.. w tym to oni są najlepsi, w znajdowaniu pracy zaś bezskuteczni."
Przyszła jakaś pani, by zaoferować nam staż zagraniczny - we Włoszech. Już nie raz o tym słyszałam, nawet byłam chętna jechać, ale jakoś zawsze brakowało mi odwagi albo może raczej wątpiłam we wszystko co oferuje urząd pracy.
Jednak tym razem było inaczej.