poniedziałek, 17 listopada 2014

Mgły Avalonu - opinia...

Tytuł: Mgły Avalonu
Autor: Marion Zimmer Bradley
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Rok wydania: 2010
Okładka: Twarda
Ilość stron: 1350
Status: Moje

Moja ocena: 10/10


Któż z nas nie zna legend arturiańskich? Chyba nie ma takiej osoby, która nie znałaby Rycerzy Okrągłego Stołu, Króla Artura, Lancelota czy Pani Jeziora. Jest cała masa różnych wersji tych legend, ale każda z nich jest tak samo zachwycająca i wzbudzająca emocje. To po prostu przepiękna opowieść o waleczności, honorze, miłości, przyjaźni, pełna przygód i niebezpieczeństw.
Jestem miłośniczką legend i mitów, uwielbiam baśnie, bajki, mrożące krew w żyłach opowieści. I choć znałam opowieści o Arturze to jednak musiałam mieć w swojej biblioteczce "Mgły Avalonu" autorstwa pani Bradley. I tak też się stało, mój ukochany podarował mi je na moje imieniny w lipcu. Jednak z rozpoczęciem lektury zwlekałam specjalnie aż do października, ponieważ jesień to idealna pora na tego typu książki. Więc gdy nastał październik zasiadłam do czytania tej pasjonującej i długiej opowieści. I po prostu przepadłam na całe 3 tygodnie, ale jakże wspaniałe 3 tygodnie. Spędziłam bardzo przyjemny czas, wzbogaciłam swoją wiedzę o nowe fakty z czasów Króla Artura. Mimo, że bardzo dużo czasu poświęciłam na dworze w towarzystwie rycerzy i pięknych kobiet, to bardzo szybko ten czas minął, dobrze się bawiłam, złościłam, płakałam, śmiałam. Gdy nadszedł czas rozstania przeciągałam ile mogłam czytanie ostatnich kartek, czytałam coraz wolniej, po kilka razy czytając jedną stronę, bo było mi smutno rozstając się z tym światem.
Spędziłam jedne z najlepszych chwil w moim życiu i jak tak teraz wspominam sobie mam ochotę jeszcze raz zagłębić się w tę historię. I z pewnością to zrobię.

"Mgły Avalonu" to książka przedstawiająca, jak wiadomo, dzieje Artura i jego rycerzy, ale z punktu widzenia kobiet, głównie Morgan le Fay czy też Morgiany (jak kto woli). I przez to jest bardzo emocjonująca, mnóstwo szczegółów i opisów, które moim zdaniem wcale nie nudziły, widocznie autorka miała talent do przekazywania szczegółów w sposób wzbudzający ciekawość, z resztą nie wyobrażam sobie, aby taka historia byłaby pozbawiona szczegółów, moim zdaniem mogłaby być nawet dłuższa. Chyba nie da się napisać o Arturze mniej niż zrobiła to autorka nie wgłębiając się całkowicie w historię.

W książce jest cała masa odniesień religijnych, dyskusji o polityce i wierze, więc jeśli kogoś to nie interesuje to będzie się trochę męczyć przy tej książce, mnie to interesuje także czytałam z wielkim apetytem i zainteresowaniem. Nie było dla mnie ani jednego nudnego fragmentu, czytałam od deski do deski niczego nie pomijając, nawet podziękowań.
Uprzedzam, że pierwsze 100 stron może być nieco nużące, bo jest to taki jakby dłuższy wstęp, mało akcji, w zasadzie w całej książce jest mało akcji, ale początek to już w ogóle, także proszę się nie zniechęcać. Później będzie już coraz lepiej. Oczywiście, zaznaczam jeszcze raz, ktoś kto nie lubi długich opisów i filozoficznych myśli oraz kobiecych lamentów może się rozczarować. Mnie wciągnęło od pierwszych słów, bo mnie to interesowało, także mnie nic nie nudziło.
Książka jest o kobietach, o ich sile, mądrości, wierze i uczuciach, jak sobie radziły w tych trudnych czasach. O sile miłości, honorze, lojalności i przyjaźni. Również o kształtowaniu swojego losu, rzeczywistości i przyszłości. Pełna magii i piękna. Uświadamia nas, że nasze wybory mają ogromny wpływ na naszą przyszłość (co jest oczywiste) i to od nas zależy którą drogą się udamy.

To tyle, więcej zdradzać nie będę, bo trzeba samemu odkrywać z każdą stroną wszystkie skarby jakie zawiera ta grubaśna książka.
Sięgając po nią udałam się we wspaniałą podróż i bawiłam się w odkrywcę, każdemu kto sięgnie po tę opowieść życzę równie emocjonujących przygód.

Uwielbiam ją, kocham, ubóstwiam, moja najukochańsza książka, to moja Biblia, Święta Księga. Jest po prostu genialna, jedna z najlepszych jakie w życiu przeczytałam. Polecam, nie wypada jej nie znać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz