niedziela, 28 grudnia 2014

Plebs w Lidlu - karp...

Witajcie :)
Wiadomo, przed świętami ludzie oblegali sklepy żeby zrobić zapasy żywności, bo przecież nie wytrzymają trzech dni bez mandarynek i czekolady, kupują hurtowo żywność jakby miała nadejść Apokalipsa. Pchają się do kolejek, wyrywają sobie z rąk towary, marudzą, zamiast spokojnie i ze świątecznym duchem robiąc zakupy.
W gazetce w Lidlu ukazała się reklama karpia za 9,99 zł za kilogram od 22 grudnia. Poszłyśmy z mamą rano, żeby zakupić karpia, bo w zeszłym roku też taka oferta była, całe świeże karpie (razem z głowami) można było zakupić i były tanie, smaczne i ogólnie łatwo dostępne. W tym roku tych karpi było mniej (w każdym razie u mnie w mieście) i na dodatek nie całe a same takie w kawałkach, no ale o tym dowiedziałam się dopiero na drugi dzień. W każdym razie tego 22 grudnia poszłyśmy z mamą rano żeby mieć z głowy zakupy, idziemy na lodówki i... nie ma karpi. Zapytałyśmy się Pani pracującej tam kiedy będą karpie a ona powiedziała "już były, poszły w godzinę, będą jutro." To trudno się mówi, kupiłyśmy inne rzeczy i poszłyśmy do domu. Karpie ostatecznie kupiłyśmy gdzieś indziej, żeby nie czekać do następnego dnia i dobrze się stało, oj jak dobrze się stało, że nie czekałyśmy.
Wszystko już miałyśmy kupione, ale musiałam iść jeszcze na cmentarz i po drodze jeszcze raz do Lidla po herbatę, bo mają dobrą i tanią i przy okazji zobaczyć te ryby. Poszłam o 7:30, nie wiedziałam o której jest Lidl otwarty, bo rzadko tam chodzę więc nie orientuję się w godzinach, a myślałam, że od 7:00 już będzie czynne (tak jak inne markety w moim mieście), a okazało się, że jest od 8:00. Wróciłam z cmentarza, wstąpiłam do sklepu, widzę, że jest zamknięty, 5 minut do otwarcia więc poczekałam. Ludzie stoją przy samym wejściu, bo dostawa karpi. Nie wszyscy na szczęście po ryby stali. Ledwo się drzwi otwarły i już ludzie wystartowali prosto na lodówki dosłownie sytuacja zobrazowana jak przedstawił to słynny kabaret Ani mru mru w swoim skeczu "otwarcie supermarketu". Polecieli tam, ja poszłam po herbatę i udałam się w kierunku tego tłumu żeby zobaczyć jakie karpie i wtedy właśnie zauważyłam, że to nie są całe ryby tylko w kawałkach. Jedna taka tacka za 10 zł. Panie nie zdążyły wyłożyć towaru do lodówek a ludzie już tam stali i wyrywali sobie z rąk, pchali się, wyzywali i to o dziwo starsi ludzie! padały teksty "nie pchaj, stałeś za mną", padały przekleństwa. Tam prawie stratowali jedną kobietę, która pierwsza dotarła do ryb i nie mogła przejść, bo nie chcieli przepuścić wydzierając z jej rąk towar. Efektem tego było to, że wyszła z pokaleczonymi rękoma! Przecież to chore, bić się o karpia przed Wigilią w dodatku o jakieś denne kawałki, jakby nie było innych sklepów i innych ryb. Bo przecież tragedia by się stała jakby ludzie karpia nie mieli. Brali kartonami! Się tam bili! Na serio, cywilizowani ludzie a zachowują się jak jakiś plebs. I oni śmią twierdzić, że młodzież się źle zachowuje i taka niewychowana (swoją drogą, ktoś ich wychowuje i z kogoś przykład biorą nie? skoro tacy ludzie kłócący się o karpia wychowują swoje dzieci to niech się nie dziwią czemu są tacy "niewychowani")? w takim wypadku brzmi to śmiesznie, nawet lekko jak hipokryzja. Dorośli ludzie żeby się tak zachowywali? Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd!
Ten karp na prawdę taki ważny żeby się o niego bić? inne rybki też są dobre, a na pewno nie gorsze. Dzieci nie raz potrafią się w takich sytuacjach lepiej zachować niż dorośli.
Jak zobaczyłam tę sytuacje i te marne karpiczki to cieszyłam się, że kupiłyśmy z mamą o złotówkę droższego, a za to całego i w kulturalnych warunkach.

Pozdrawiam,
Księżniczka Elilaya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz