wtorek, 29 grudnia 2015

Słodsze niż czekolada - opinia...

Tytuł: Słodsze niż czekolada
Autor: Sheila Roberts
Wydawnictwo: Znak
Status: Biblioteczka Elilayi


Sięgnęłam po tę książkę teraz, ponieważ okres świąteczny, bo miałam ochotę na typowo kobiecą lekturę w dodatku mówiąca o słodkościach i czekoladzie to tym bardziej. Chciałam osłodzić sobie ostatnie dni kończącego się roku 2015.
Książkę dostałam od mamy, kupiła mi w Kauflandzie chyba rok temu na urodziny albo imieniny. I dopiero teraz się do niej zabrałam, bo teraz był na nią odpowiedni czas i...





 
Wrażenia z lektury...
Są dobre, przyjemne i słodkie, ale nie za słodkie. Niby czekoladowo, ale za mało czekolady. Czułam się tak jakbym połykała wyrób czekoladopodobny a nie prawdziwą czekoladę. Czyli... było miło, ale nie wystarczająco by spełnić moje oczekiwania, choć dziękuję za gościnę.
Książka nie jest aż tak czekoladowa jak np. "Czekolada" Joanny Harris czy "Charlie i fabryka czekolady", niestety nie spowodowała, że miałam ochotę na czekoladę, nie pobudzała moich kubków smakowych i nie doprowadzała do obłędu jak to było w przypadku dwóch wyżej wymienionych tytułów.
Samo gadanie o tym jaka ich czekolada jest najlepsza na świecie nie wystarczyło mi żeby podbić moje serce, a wręcz irytowało mnie brak skromności u głównej bohaterki, która momentami mnie wkurzała, chociaż trzeba przyznać, że jej sarkastyczne uwagi lub sytuacje z nią czasami mnie rozbawiały, więc co do poprawienia humoru, książką tę bazę zaliczyła.
Nie rozkoszowałam się książką w pełni i nie jestem w pełni usatysfakcjonowania. Zdecydowanie za mało czekolady!

O czym jest książka?
Oprócz "czekolady", jest o miłości, intrygach, dążeniu do celu, trudnościach, pokonywaniu przeszkód, że w grupie siła, że trzeba sobie pomagać, spełniane chorych ambicji, kręceniu biznesu i co to oznacza dla różnych typów ludzi. Ratowanie firmy i rodziny.


Wątek miłosny...
To po prostu kpina jakaś. Taki dziwny, sztuczny, nie wywołujący emocji ani rumieńców na twarzy. Ot, jest bo jest, tak dla zasady.

Bohaterowie są...
Zbyt papierowi, nadęci, trochę płascy i płytcy. Wredne kobietki zachowujące się jak małe dziewczynki, faceci pseudomęscy, i te ciągłe przekomarzania się między bohaterami, jakby byli dziećmi a nie osobami dorosłymi.

Powieść nie jest aż taka zła...
Jak by się mogło wydawać, bywały zabawne fragmenty, sam fakt, że jest w niej czekolada, śledzenie poczynań związanych z festiwalem, chociaż tutaj uważam, że było stanowczo za mało faktycznego poświęcenia uwagi temu programowi, prowadzenie wątku bez przekonania, a przygotowania trochę za bardzo naciągały fabułę.
Dodatkowym plusem książki są przepisy na słodkości umieszczone na końcu książki, które można wypróbować dają miłe i sympatyczne wrażenie. Książka jest bardzo rodzinna i ciepła.

Wniosek?
Książka dobra, ale niczego nie urywa. I zdecydowanie nie jest słodsza od czekolady.

Moja ocena: 5.5/10

Pozdrawiam
Elilaya :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz