Tytuł: To nie ja, kochanie
Cykl: Kaci Hadesa
Autor: Tillie Cole
Wydawnictwo: Editio
Tłumaczenie: Grzegorz Rejs
Data wydania: 18 lipca 2018
Status: moje
Ostatnio czytałam książki raczej grzeczne, raczej niewinne, raczej słodkie i dobre. Aż możnaby powiedzieć, że zbyt grzeczne. Potrzebowałam czegoś innego, czegoś świeżego, jakiegoś czytadła. I padło na, niedawno zakupioną przeze mnie książkę "To nie ja, kochanie" autorstwa nienznanej mi pani Tillie Cole, to pierwszy tom cyklu "Kaci Hadesa". Cieniutka, tytuł wydawał się być tym czego szukałam i tak oto się zgubiłam.
Książka jest brudna, nieczysta, grzeszna, delikatnie brutalna i aż kipi od seksu. Jest dokładnie tym czego potrzebowałam. Zaspokoiłam swoją potrzebę jakkolwiek to brzmi.
Ta powieść to był strzał w dziesiątkę, żeby sięgnąć po nią po serii grzecznych i słodkich powieści. Potrzebowałam dla odmiany brudnego czytadła i takie dostałam. Taką świeżość poczułam, tego mi było trzeba. Sama jestem zaskoczona, ale bardzo podobała mi się ta książka. Cholernie dobrze mi się czytało. Wciągnęła mnie tak, że pożarłam ją ze smakiem w parę godzin. Nie przeszkadzały mi przekleństwa, seksu dla mnie było w sam raz i to nawet dobrze napisanego. Bohaterowie wporządku. Aż dziw bierze, że są aż tak dobrze wykreowani. Nikt mnie nie wkurzał tylko dlatego, że jest, ale autentyczne uczucia do nich miałam, lubiłam czy nie ze względu na ich charakter i zachowania a nie dlatego, że są kiepsko wykreowani. I o dziwo nie jest schematyczna. Jest przewidywalna, wiadomo, ale mimo wszystko czyta sie z wypiekami na twarzy, jest zaskoczenie, jest ciekawa. I główna bohaterka mimo, że jest idealna, słodka, niewinna, to nie wkurza mnie swoim zachowaniem, bo to jak się zachowuje jest uzasadnione i rozumiem to. To chyba jedna z nielicznych tego typu bohaterek, którą na prawdę polubiłam. I faceci! Faceci są tu facetami, prawdziwymi, niegrzecznymi a nie jakieś tam obrażalskie Boskie Mieszka.
To nie jest arcydzieło, ale też dostałam więcej niż zwykłe czytadło. Książka wcale nie jest taka kiepska na jaką może wyglądać. Jest naprawdę, o dziwo dobrze napisana. Tłumaczenie może kuleje, ale to nie jest kolejna głupiutka nic niewarta powieść erotyczna, ponieważ porusza sprawy sekt, które przecież są realne i takie prawdziwe w naszym świecie. Ta powieść to brutalna prawda, może momentami aż nazbyt przerysowana, ale tak niestety się dzieje. Pranie mózgów, sekty, gangi motocklowe, handel bronią i w tym wszystkim, w tym całym gównie, trzeba się odnaleźć, znaleźć swoje miejsce.
Jedyną wadą dla mnie były liczne powtórzenia, np. 5 razy na jednej stronie słowo "wanna" plus kolejna zaraz na następnej i 3 "gąbki" w jednym, 3-zdaniowym akapicie. Już nie licząć tego, że jedynym określeniem na dziewczynę jest "Suka", jakby nie można było użyć synonimów. Ja rozumiem, że to slang motocyklistów, ale raczej Ci ludzie mają bogatsze słownictwo i nieograniczają się do paru słów. No i to, że bohaterowie są zbyt idealni, do tego stopnia, że jest to aż nazbyt nierealne, bajkowe.
Trzeba wziąć pod uwagę, że napisała to kobieta. A, nieoszukujmy się, nie zawsze tego typu książki kobietom wychodzą. Także jestem tymbardziej miło zaskoczona.
Pewnie sięgnę po drugi tom i jeśli mi się nie znudzi i autorka nadal utrzyma chociaż ten sam poziom to może i za następne też się wezmę.
Moja ocena: 7/10
Planuję dać szansę tej książce. 😊
OdpowiedzUsuńDobrze. :)
Usuń