Cześć!
Totalnie zwariowałam, zaszalałam i mnie poniosło (niekoniecznie w tej kolejności), ale efekty mojego szaleństwa i nieobliczalności, wynikającej częściowo z tego, że jestem kobietą, przedstawiam Wam na zdjęciu.
Tak, tak zakupiłam szampony koloryzujące w ilościach hurtowych, w różnych kolorach (właściwie to we wszystkich jakie były w sklepie), które były na promocji w Biedronce za 1,99 zł. Jest ich aż 8 sztuk w kolorach: Wiśnia 2x, orzechowy brąz 1x, rubin 2x, ciemny blond 2x (jeden mi matka wzięła więc poleciałam kupić drugi) i miedź 1x, a byłoby 9 tych szamponetek, ale moja mama już jedną zakosiła i zużyła w kolorze jasny blond. Dzisiaj poleciałam znowu żeby dokupić brakujący kolor, ale już nie było, ale za to był ciemny blond więc kupiłam i dlatego mam dwa. Jeszcze skoczę do drugiej Biedronki, bo tam było ich więcej i dokupię ten blond.
Istne szaleństwo, ja nie farbuję włosów normalnymi farbami, ale jak już chcę sobie zmienić kolorek to wolę właśnie tak na chwilę szamponetką, która schodzi po kilku myciach. Szkoda że nie było więcej kolorów.
I mało tego, moją teściową namówiłam żeby też sobie kupiła i kupiła, nawet poleciałam jej specjalnie w sobotę wieczorem do sklepu, ah jestem zła! :)
Jak mnie zapytała po co mi tyle szamponetek, powiedziałam, że "będzie na zaś" a skoro są na promocji, to co mi szkodzi wziąć? Termin ważności jest do 2019 roku, więc mam dwa lata żeby sobie zmieniać kolorki, więc zdążę wykorzystać :)
To tyle,
Ile radości może dać kobiecie takiej jak ja koloryzująca szamponetka.
Polubcie moją stronę na facebooku, będzie mi miło, bo tak mało mnie lubi i ciężko mi dobić do tej głupiej setki! Namówcie swoich znajomych czy coś.. :)
Pozdrawiam
Ania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz