niedziela, 13 grudnia 2015

Widziałem ją tej nocy - opinia...

Tytuł: Widziałem ją tej nocy
Autor: Drago Jančar
Wydawnictwo: Czarne
Status: wypożyczone z biblioteki


Książki w ogóle nie miałam w planach czytać. Trafiła w moje ręce zupełnie przypadkiem gdy szukałam w bibliotece książek do bookathonu. Stała sobie na wierzchu, na półeczce i po prostu przykuła moją uwagę. Tytuł intrygujący, piękna okładka i do tego pasująca do wyzwania "z czymś czerwonym na okładce", napisana przez słoweńskiego pisarza, który też dostał nagrodę literacką Kresnik za tę książkę w 2010 roku. Pomyślałam, że czemu nie, nada się do maratonu, dobra okazja żeby zapoznać się z literaturą słoweńską. I powiem szczerze, że cieszę się, że było mi dane przeczytać tę książkę, że stanęła na mojej drodze i mogłam zajrzeć w głąb jej historii.




O czym jest książka:
Wojna i miłość zawsze idą w parze, szczególnie gdy się słucha bądź czyta opowieści z tamtego okresu, to zawsze w tle pojawia się miłość, która ubarwia opowieść, uzupełnia ją i nadaje jej wyrazistszego smaku, daje nadzieję i wzrusza. Uświadamia, że pomimo wojny można było mieć przygody i piękne chwile. Piękne choć czasem mrożące krew w żyłach wspomnienia.

Książka opowiada o czasach wojny w Słowenii, pokazuje wszystkie jej absurdy, bezsensowność i jakie były jej konsekwencje dla wszystkich.
W tle wojennych i powojennych czasów pobrzmiewa piękna choć smutna historia tajemniczej Veroniki, opowiadana przez osoby z jej otoczenia. Poznajemy tę intrygująca kobietę nie przez nią samą a przez osoby towarzyszące jej w życiu, jednocześnie poznajemy ich wspomnienia i ich życie w tych burzliwych i okrutnych czasach.
Historia zaczyna się zwyczajnie, typowo jak na romans przystało. Jednak im dalej czytałam to zauważyłam że to jednak nie jest zwyczajna książka, opowieść nabiera większego sensu i nabiera barw z każdą nową wzmianką o Veronice podawaną przez pięć osób, które opowiadają tę historię. Każda z tych osób ujawnia coraz więcej szczegółów z historii tajemniczej kobiety, która zniknęła.

Bohaterowie:
Bohaterzy zwykli, tacy jak każdy z nas. Nie ma wyraźnego podziały na tych dobrych i złych, po prostu są pokazane różne typy charakteru zwyczajnego człowieka, ze swoimi wadami i zaletami. Opisane ich losy, spostrzeżenia, otoczenie z ich punktu widzenia, ich przemyślenia i ich wybory. Każda postać, która opowiada historię tajemniczej Veronici dokłada nowych puzzli do układanki, nowe fakty i powstaje powoli pełny obraz. Nic nie zostaje niedopowiedziane.

Główna bohaterka:

Veronika Zarnik - młoda mężatka z porządnej mieszczańskiej rodziny, żywiołowa i beztroska, nie zważała na konwenanse i szła zawsze za głosem serca. Czasem samolubna, ale nigdy bezduszna, przyciągała jak magnes. Ekscentryczna, wrażliwa, barwna postać z charakterkiem.
O jej życiu i tajemniczym zaginięciu mówi pięć osób: to pięć opowieści, pięć perspektyw, które składają się na jedną historię, piękną, poruszającą, tragiczną, z burzliwymi dziejami wojennej Słowenii w tle.

Moje wrażenia:
Nie sięgam zazwyczaj po książki o tematyce wojennej, bo po prostu nie lubię, zawsze wywołują u mnie jakieś dziwne poczucie winy, nie wiem dlaczego. Do sięgnięcia po tę książkę skłonił mnie bookathon, bo pasowało mi aż do dwóch wyzwań "z czymś czerwonym na okładce" oraz "książka, która dostała nagrodę", zaintrygował mnie tytuł i bardzo chciałam poznać historię tajemniczej kobiety. Obawiałam się tej wojny, ale na szczęście dla mnie, była ona jedynie tłem dla akcji, dlatego jakoś ją zniosłam, nie przytłoczyła mnie aż tak bardzo jak się tego bałam. Choć przyznam, że i w tym przypadku delikatne poczucie winy się odezwało.
Bardzo mi się podobała, na prawdę bardzo, czytałam jednym tchem, choć nie przepadam za tematyką wojny. Jednak książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i wcale się nie dziwię, że ten słoweński pisarz dostał za nią nagrodę literacką. W pełni zasłużona.
Szkoda, że o tej książce nie mówi się w Polsce głośno a promuje się jakieś badziewia.
Książka utkwiła mi w pamięci, poruszyła mną, wzruszyła. To nie jest książka rozrywkowa, nie relaksuje, to książka przy której się nie delektowałam, nie odpływałam i nie bujałam fantazją, nie.. miałam tutaj brutalną rzeczywistość. W tej niewielkiej ilości stron zawarta jest cała prawda o życiu, ludziach, lekkomyślności, wojnie, miłości, dokonywanych wyborach nie zawsze słusznych i intencjach nie zawsze dobrych.
Książka jest zwyczajna, normalna, bez udziwnień, bez ubarwiania. Prosta i wiarygodna z bogatym słownictwem. Czytając miałam wrażenie jakbym po prostu słuchała wspomnień osób, które żyły w czasie wojny. Historia jest chwytająca za serce i na pewno nie można przejść obok niej obojętnie.

Podsumowanie:
Historia jest smutna i melancholijna. Dała mi dużo do myślenia. I gdyby nie maraton czytelniczy to nie zwróciłabym na nią uwagi i żyłabym w nieświadomości a moje życie byłoby uboższe o tę pozycję. Cieszę się, że "Widziałem ja tej nocy" stanęła mi drodze.


"Człowiekowi towarzyszy nie to co zrobił, lecz to, czego nie zrobił. 
Co mógłby albo choćby próbował zrobić, ale nie zrobił."

Moja ocena:
9/10


1 komentarz: