sobota, 10 października 2015

Zmysłowa gra - opinia...

Tytuł: Zmysłowa gra
Autor: Stephanie Chong
Wydawnictwo: Otwarte
Status: Wypacykowana Biblioteczka



W moje ręce jakiś czas temu trafiła książka "Zmysłowa gra" autorstwa pani Stephanie Chong. Zdobyłam ją na fincie, została mi się resztka punktów więc ją zamówiłam w pakiecie razem z inną książką - tyż romansikiem, bo uznałam, że w sumie poczytałabym coś takiego, lekkiego, romantycznego. I cóż...







I jakie są moje wrażenia?
Obojętne. Książka była z początku bliska by skraść mi serce, ale moje serce nie dało się tak łatwo. Zaczęło się obiecująco, bardzo ciekawie i moje serce było pod wrażeniem, czekało dla pewności na jakiś obrót spraw i się zawiodło.
Serducha nie skradziono, ja poczułam zniechęcenie i rozczarowanie.

O czym jest książka?

Anielica vs. Demon, nic więcej chyba dodawać nie muszę, bo chyba się każdy domyśli o co chodzi - tak, tak romans. Do bólu przewidywalna i oczywista, nie przeszkadzałoby to gdyby opowieść była rozbudowana, bardziej napięta, emocjonująca, z zajebistymi i wyraźnymi bohaterami.
Liczyłam na, jak tytuł wskazuje, zmysłową grę. Na prawdę zmysłową, przekomarzanie się, jakąś namiętną walkę dobra ze złem, a co dostałam? Infantylną, naiwną, głupiutką opowiastkę na jeden wieczór. Miałkie czytadełko idealne na dłuższe posiedzenie w kiblu.
Nie można jednoznacznie określić o czym tak na prawdę jest fabuła, bo fabuła się po paru stronach zaczyna walić i kręcić się tylko wokół Juliana i Sereny coś typu "chyba się zakochałem" - Julian, "Chcę - nie chcę - nie wypada" - Serena. I Corbina - który też chce Sereny dla samego chcenia chyba tylko.
Nie wiadomo co jest głównym wątkiem, książka jest za krótka i pewne kwestie po prostu są albo przemilczanie albo zapomniane albo niedopowiedziane i zapomniani bohaterowie i ich motywy. Szkoda, bo można było zrobić z tego na prawdę zachwycającą powieść, poszerzyć i zrobić z tego na prawdę zmysłową grę na poziomie.

Bohaterowie

Płytcy, wszyscy. A Serena to już w ogóle, słodka, ze aż się mdło robiło od nadmiaru słodyczy. Bez wyrazu, wyobrażałam ją sobie jak jakąś lalkę albo manekina z jedną miną, bez emocji, blada jasność i wszędzie biel. Idealna, nieskazitelna - jak anioł.
A Demony jakoś mało demonowate i otoczka demonów - hotele i nocne klubu, imprezy - też mało demonowate i kiczowate wręcz. I w sumie gdyby autorka co jakiś czas nie przypominała nam, że Julian i reszta to demony to byśmy się chyba nie domyślili tego, w ogóle nie zachowywali się tak jak na demony przystało, raczej jak na źle wychowanych playboyów.
I z czasem ilość bohaterów się kurczy - zostają zapomniani ewentualnie na chwilę autorka sobie przypomina "aa faktycznie, był jeszcze Nick", pozostawiony samopas, bo Serena o nim zapomniała, szlajał się gdzieś gdy ona była zajęta... hmmm.. właściwie to czym? bo za wiele to ona w tej książce nie robiła.

Styl autorki...
Daje wiele do życzenia, nie wiadomo czy to właściwie wina tłumaczenia czy faktycznie autorka kiepsko posługuje się słowami, a przecież słowa są magiczne. Nie czytało się źle, ale dzieci nie raz piszą lepsze wypracowania. Nie porywa.

Jakieś plusy?
Żeby nie było że książka jest taka zła, znalazłam jakieś dobre strony. No np. poruszana kwestia wyboru, poddawanie próbom, delikatnie nakreślone kwestie wiary, znajdzie się też na pewno jakiś sensowny cytat. Szybko się czyta i przez to, że jest krótka i lekko napisana, więc Ci mniej wymagający od literatury mogą być usatysfakcjonowani.

Okładka
Jest brzydka. Nie podoba mi się i nie pasuje w ogóle do treści.

Oczekiwałam czegoś mocniejszego, mroczniejszego, bardziej zmysłowego, kuszącego, zabawnego, emocjonującego, porywającego i zapierającego dech w piersiach. Miało być tak pięknie a wyszło przeciętnie.

Moja ocena: 4/10

7 komentarzy:

  1. Po tym co przeczytałam nie planuję czytać tej książki. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wielu na LC sobie chwali także nie wiem :) oceny ogólnie ma takie sobie.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  2. Czytałam to ze sto lat temu i wtedy mi się podobało. Teraz pewnie moja ocena byłaby inna ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się na początku wydawała fajna, a im dalej poza las tym mniej drzew... :) Może jestem już na takie książki za stara :)

      Usuń
  3. Ojej, a tytuł tak dobrze mi się kojarzy... No trudno, chyba ta powieść nie znajdzie św na mojej liście "must have". Chociaż może w przyszłości sięgnę po książkę, by wyrobić sobie własną opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, a tytuł tak dobrze mi się kojarzy... No trudno, chyba ta powieść nie znajdzie św na mojej liście "must have". Chociaż może w przyszłości sięgnę po książkę, by wyrobić sobie własną opinię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest najlepiej. Przeczytać i się samemu przekonać :) nikt nie musi sobie odmawiać przyjemności z czytania, bo jakiemuś bloggerowi się nie spodobało. Kto wie, może akurat Tobie się spodoba? :)

      Usuń