Tytuł: Diabeł ubiera się u Prady
Tytuł oryginału: The Devil wears Prada
Autor: Lauren Weisberger
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Hanna Szajowska
Rok wydania: 2006
Status: z biblioteki
Czy diabeł ubiera się u Prady tego stwierdzić nie jestem wstanie, bo nie jestem ani diabłem ani jego adwokatem, ale wiem, że niejaka Miranda Priestly z pewnością i choć jest człowiekiem z krwi i kości, to jest uważana za wcieloną diablicę, a nawet i smoczyce, choć tutaj wolałabym tych pięknych, legendarnych gadów tak nie obrażać.
Anorektyczki, którym nawet zimą jest ciepło:
Książka jest o złej kobiecie, która zatruwa życie wszystkich w koło i sobie przy okazji też, choć nie wiem czy jest do końca tego świadoma.
Książka jest o domku dla lalek zwanym inaczej pracą, gdzie pracują lalki Barbie i Keny. Przebieranki, przebieranki i przebieranki.
Miałam wrażenie, że uczestniczę w zabawie dla małych dziewczynek.
To książka o anorektyczkach na szpilkach w modnych ciuchach, które są adwokatami diabła,, który ma na celu trucie życia innym, potrzebuje multum ludzi by odwalili za nią robotę a tak na prawdę życie. Jej życie jest najważniejsze, ale tak na prawdę co to za szefowa, która nie potrafi żyć samodzielnie i potrzebuje do tego lalek? Widać chyba jeszcze nie dorosła, jest małą dziewczynką, która stworzyła modowy domek dla marionetek, bawi się nimi, przebiera je i steruje.
A co by się stało gdyby tych ludzi (lalek) zabrakło? czym by się pani Miranda bawiła? czy wtedy zaczęłaby żyć, a może by umarła, bo nie potrafiłaby nawet samodzielnie zakupów zrobić?
Moda modę modą moduje:
Książka zawiera jeden wielki śmietnik modowy. Marki, nazwiska i wyceny. Opisy strojów i gadżetów. I nienormalne (nie)życie pseudokobiet, które myślą, że żyją na poziomie i to dla nich wielka szansa, są dumne z tego, że są lalkami i bawią się w życie. To zdecydowanie coś co miliony dziewcząt chce od życia. Przykre.
Jedyne co mnie nurtuje to po co została napisana ta książka?. Bo ona chyba jest przeznaczona dla wielbicieli mody, ja niestety do tych ludzi się nie zaliczam. Więc dla mnie było to istną męczarnią czytanie kolejnych nazwisk, marek, opisów strojów i każdego gadżetu. Próbowałam doszukać się w tym ukrytego sensu. Jakoś zinterpretować, ale przychodzi mi tylko jedno na myśl - lokowanie produktów.
Wręcz każda strona z tej książki krzyczy "Kup spódnice u Prady" jeśli chcesz być kimś. Jedna wielka reklama.
Na litość miodową, ta książka jest straszna. Straszniejsza niż krwawe horrory.
Atmosfera w książce jest duszna, mdląca, stresująca, gęsta od narzekań, absurdalnych zadań wymyślanych przez szefową, można paść na zawał, zachłysnąć się kłaczkiem z futerka i schudnąć parę kilo z braku jedzenia, tlenu, przemęczenia i biegania. Tak, bardzo dużo biegają. Masakra. I tak, chyba to jest jedyna książka w moim życiu, której żałuję poświęconego czasu. Jedyny plus to to, że czasem udało mi się parsknąć śmiechem.
Tak łatwo zniszczyć sobie życie. I czy kariera, modne ciuchy, anoreksja i pustka w głowie, jest tego warta?
Miranda Priestly:
Śledząc to wszystko oczami Andrei, sama czułam się zmęczona, czułam stres, wbijałam się w drogie ciuchy i biegałam po mieście ledwo łapiąc oddech. Trzęsłam się przy każdym "dzwonku" telefonu, wiedząc, że dzwoni Miranda. Miała chyba obsesje na tym punkcie, stale wydzwaniała.
Istny diabeł wcielony, próbujący zniszczyć życie wszystkim w koło. Brak szacunku do innych, chociaż to wszystko jest opowiadane z perspektywy Andrei, która jest wiecznie niezadowolona, narzekająca na wszystko. Mogła się zwolnić jak jej nie pasowało. I sama też kulturą nie grzeszyła.
Mirandę z jednej strony podziwiam, za to że była silną kobietą, że osiągnęła sukces i była Kimś, wiedziała czego chce i do tego dążyła ciężką pracą, ale też z drugiej strony mnie przerażała. Momentami mnie irytowała i wkurzała, ale w gruncie rzeczy trochę ją lubiłam, na pewno bardziej niż główną bohaterkę.
Z piekła rodem:
Nienawidzę tej historii, wku... mnie jak jasna cholera. Chory świat, idealnych inaczej, pustych ludzi.
Książka utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie chcę nigdy zwiedzać ani tym bardziej mieszkać w Nowym Yorku. To jest jakiś nienormalny świat.
I nienawidzę jej za to, że gdzieś ginęłam w gąszczu garsonek i szpilek, ale cholernie dobrze się czytało. Książka jest słaba, zła . Mam przez nią frustrację. Wpędziła mnie w niewielkie kompleksy. Ale kurde, nie byłam w stanie przerwać czytania.
Nie znalazłam w książce niczego wartego uwagi. Niestety to wszystko we mnie wsiąknęło i będę ją pamiętać długo, a Miranda stanie się moim koszmarem. Nigdy więcej nie sięgnę po nic tej autorki.
Film a książka:
Ekranizacja nie jest dokładnie odzwierciedloną wersją książki. Jest jedynie na jej podstawie, choć oczywiście sens ten sam. Tu tylko szczegóły się różnią, ale i tak chodzi oto samo. Co prawda w filmie Miranda jest łagodniejsza niż ta w książce i właśnie ta filmowa bardziej mi odpowiada.
I ogólnie uważam, że film jest lepszy od książki.
Co ma teściowa do wiatraków?
Nic, absolutnie nic. Teściowe jakie są każdy widzi.
Ale nie chciałabym żeby taka Miranda była moją teściową, to była moja główna myśl gdy diablica pojawiała się na kartach książki.
"Gdzie miejsce na radość w twoim idealnie zaplanowanym,
zaprojektowanym, wypełnionym zasadami życiu?"
Moja ocena: 3/10
To tyle.
Pozdrawiam
Elilaya :)
Film jest nawet dobry, jednak książka to porażka :)
OdpowiedzUsuńMasakra :) czuję się jakbym miała mózg wyprany.
UsuńEkranizację oglądałam nawet film był nawet fajny. Ale książka odpada :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że to coś przeczytałam.
UsuńFil mi się podobał ale nad ksiązką pomyślę :) nie lubię czytać o zołzach :)
OdpowiedzUsuńZołzy to najmniejszy problem tej książki. Te opisy ciuchów, marek, nazwiska.. to jest najgorsze i wiecznie narzekająca na wszystko główna bohaterka :)
UsuńFilm naprawdę ogromnie mi się podobał! ^^ Był cudowny i oglądałem go już kilka razy, a i tak za każdym razem leci w telewizji, to go oglądam! xD
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałem, i raczej zastanowię się nad tą decyzją, ale jeszcze zobaczę :)
Pozdrawiam! :)
Otwarta księga
Film jest fajny, zabawny i dobrze się ogląda.
UsuńNie będę ani namawiała na przeczytanie ani odradzała. To, że mnie się nie podoba nie znaczy, że komuś innego nie przypadnie do gustu :)
Pozdrawiam :)
nie czytałam i póki co chyba się nie zabiorę za nią.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam.
http://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/
To już Twoja decyzja :)
UsuńPozdrawiam :)