piątek, 19 lutego 2016

Tak blisko... a może jednak daleko??

Cześć :)
Dzisiaj przeczytałam książkę podobno o miłości, podobno romantyczną, podobno wspaniałą i wychwalaną.
Tę książkę posiadam, mam ją na swojej półeczce w mojej biblioteczce. Całkiem niedawno do mnie przyszła, bo jeszcze w tym miesiącu, nawet nie zdążyłam jej pokazać na lutowym stosiku. Trudno.
Przeczytałam, bo akurat znalazła się pod moją ręką, a chciałam coś czytać więc... tak wyszło. Mam przynajmniej ją z głowy. Zajęła mi raptem kilka godzin, a czy były to godziny stracone?

Tytuł: Tak blisko...
Tytuł oryginału: Easy
Autor: Tammara Webber
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2013
Status: Biblioteczka Elilayi

Co ciekawe, tytuł oryginalny bardziej pasuje do treści książki niż polski. Patrząc na to jak łatwo wszystko poszło i na jakiej podstawie został zbudowany związek (albo związki) bohaterów w książce.


O czym jest książka?
O niezbyt rozgarniętych studentach, związkach, różnych typów ludzi itd. I czemu miałam wrażenie, że każdy student w książce jest bogaty? ech, nie ważne. To historia dziewczyny, która prawie została zgwałcona, uratowana przez jakiegoś nieznajomego, który jednak się okazuje, że jest znajomym tyle, że ona nie zwracała za bardzo na niego uwagi. Ona ładna, on piękny i idealny zgrywający rolę bohatera, chociaż akurat on bardzo przypadł mi do gustu jako postać. Mimo, że sprawiał na pierwszy rzut oka wrażenie zbyt idealnego, że aż niemożliwego to jednak zapałałam do niego sympatią w przeciwieństwie do głównej bohaterki.
Książka jest raczej płytka, przewidywalna, wystarczy sam opis z tyłu okładki i już mamy całą historię opowiedzianą bez tracenia czasu na czytanie. Lekka, idealna na relaks.

Czy mi się podobała?
Nie do końca. Miała być romantyczna historia miłosna, zapierająca dech w piersiach, liczyłam, że się wzruszę, że mocniej zabije mi serducho, że dostanę istną grę na moich uczuciach i emocjach, tak się jednak nie stało i czuję rozczarowanie.
A wszystko psuła Główna Bohaterka. Boże! jak mnie tak dziewucha wkurzała. Głupia, naiwna, nie umie samodzielnie myśleć, daje sobą kierować. Nie umie być stanowcza, przynajmniej nie na początku. I ciągle gada i wzdycha do swojego byłego mimo iż twierdzi, że się z niego wyleczyła. Ciągle tylko narzeka, zamiast wyjść do ludzi, zaprzyjaźnić się z kimś to robi z siebie ofiarę, rozpieszczona dziewczynka.
A sama romantyczność owszem była, ale tylko ze strony Lucasa - jej bohatera, rycerza na harleyu i tylko dla niego w ogóle skończyłam tę książkę.
Jest na prawdę przewidywalna i w sumie czytałam tylko po to żeby się przekonać czy miałam rację co do scenariuszu całej historii i tak, miałam rację. Czytałam znacznie lepsze książki o takiej tematyce, nawet jeśli też były czasami przewidywalne, ale były lepiej napisane i lepiej skonstruowane. Książka na prawdę, bardzo przeciętna.
A i obrzydzała mnie jedna rzecz, opis jak Lucas przygryzał czy tam coś swój kolczyk na wardze... fuj! To też potrafiło mi zepsuć ledwo tlące się jakieś cieplejsze emocje!

Czy było tak blisko?
Raczej było mi daleko. Nie czułam więzi z powieścią, z historią, z bohaterami z wyjątkiem Lucasa, no i może jeszcze Benji'ego. Niestety nie zaiskrzyło, choć historia sama w sobie może i była ciekawa, to jednak nie śledziłam jej z wypiekami na twarzy i bez emocji. Jedyne co jej zawdzięczam to to, że się rozluźniłam, a moja wyobraźnia się tylko podsyciła jeszcze bardziej i jest nadal głodna wrażeń i zachęcona do sięgnięcia po inne książki.

Czy to był stracony czas?
Raczej nie, bo potrzebowałam takiego luźnego czegoś, relaksu, odpoczynku i czegoś miłego i romantycznego. Więc nie odczuwam, że coś straciłam, ale też nie zyskałam. Książka w moim życiu nic nie zmieniła, poza tym że mam o jedną pozycję przeczytaną więcej na swoim koncie. No i może jest jeszcze jedna rzecz, coś o czym warto wspomnieć...

A mianowicie...
Autorka porusza bardzo ważną kwestię gwałtu, poczucia winy, imprez mocno zakrapianych alkoholem, niekonsekwencji swoich czynów, samoobrony i samotności.
Czasami nie zdajemy sobie sprawy, że koło nas komuś dzieje się bądź stała się krzywda. Pokazuje, że my sami możemy znaleźć się w niebezpieczeństwie i co wtedy należy robić. Książka otwiera oczy, motywuje do działania i lepszego zadbania o swoje bezpieczeństwo. Mimo iż wiem jak się bronić, to jednak zmotywowało mnie żeby zapisać się na jakiś kurs samoobrony i bardziej na siebie uważać. Niby się takie rzeczy wie i ma się świadomość, to jednak umyka nam to na co dzień w tej gonitwie za życiem.
Także to dobra przestroga dla wszystkich. Zarówno tych młodych jak i starszych. Studentów i nastolatek. Facetów i kobiet. Rodziców i dzieci. itd. wiecie o co chodzi :)
I to jest bardzo duży plus, stąd też moja ocena jest ciut wyższa niż początkowo zamierzałam jej dać.

Co ciekawe...
Są dalsze tomy i z tego co wiem to drugi tom to ta sama historia tylko opowiedziana z perspektywy Lucasa... nie, ja pasuje, nie chcę czytać dokładnie tego samego z innej strony. Raczej daruję sobie kolejne części. Przeczytam jedynie opisy pozostałych tomów i będę miała zarys całości.

"Nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę pokazuje właściwą godzinę."

To tyle... dziękuję za uwagę.

Moja ocena: 5/10

Pozdrawiam
Elilaya :)


6 komentarzy:

  1. Oj nie lubię jak tak się dzieje, że książka nie spełnia moich oczekiwań... Dlatego ostatnio nie czytam ani recenzji,ani opisów książek które czytam... wolę być pozytywnie zaskoczona treścią niż gorzko rozczarowana :)
    Pozdrawiam Pośredniczka z posredniczkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie czytam ani opisów ani recenzji przed przeczytaniem książki, którą się interesuję. To moja złota zasada, właśnie po to żeby nie kierować się czyimś zdaniem i mieć niespodziankę. Sama lubię odkrywać skarby.
      Opinie ewentualnie czytam jak już jestem po lekturze. Tak też i było tym razem. :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Akurat ani okładka, ani opis mnie nie zachęciły. Szczerze, to bardzo lubię klimaty, jakimi są NA i YA... ale to kojarzy mi się z jakąś denną powieścią, która nie niesie za sobą żadnego morału. Twoja świetna recenzja zachęciła mnie do tego, aby już się nią nie zainteresować - chyba, że kiedyś natrafię na nią w bibliotece :-)
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Bursztynowego dymu"! Buziaki :-*!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam tylko dlatego, bo miałam ochotę właśnie na jakiś fajny romans a ostatnio trafiałam na całkiem niezłe opowiastki tego typu i myślałam, że ta również taka będzie, ale się pomyliłam. Ale wielu ludziom się podoba i ma raczej pozytywne opinie :)
      Dzięki.
      Pozdrawiam i z chęcią przeczytam recenzję. Buziaki :* :)

      Usuń
  3. Lubię takie trudne romanse, więc myślę,że po to sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę bardzo :) i mam nadzieję, że podzielisz się potem wrażeniami.

      Usuń