poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wizyta u dentysty...

Cześć!
ostatnio chodziłam trochę poddenerwowana, zestresowana i w ogóle, bo miałam umówioną wizytę u dentysty... ostatni raz u dentysty byłam w podstawówce i wtedy założyli mi plombę na ząbka. Od tamtego czasu w ogóle nie chodziłam już do "sadystów" (jak się nazywa żartobliwie ludzi, którzy wykonują ten jakże szlachetny zawód) aż do dzisiaj...
Mój chłopak mi marudził w sumie odkąd się znamy "powinnaś iść do dentysty, powinnaś przebadać ząbki, masz drobne dziurki" itede itepe ites. Po 8 latach jojczenia mi, w końcu zdecydowałam się, że pójdę, trudno, choć byłam święcie przekonana, że iść nie muszę, bo mam wszystko ok z ząbkami.. no ale ok, iść kiedyś trzeba, a może jednak ma rację. No to się umówiłam na 7 kwietnia 2014 roku na godz. 11:30. Siedzę w poczekalni, czekam grzecznie, oglądam ściany i myślę o tym co będzie dalej w książce, którą aktualnie czytałam. W końcu nadeszła moja kolej.
Bałam się, usiadłam na foteliku, babka się pyta z czym przychodzę, mówię, że na kontrolę, bo coś mi nie pasuję w ząbkach.. otwieram usta, przegląda i mówi.. "ale czego pani chce? przecież ma pani ładne, zdrowe ząbki, zadbane, mocne i ani jednej najmniejszej dziurki", następnie zapytała czy mnie bolą i czy odczuwam jakiś ból jedząc słodkie itd. mówię, zgodnie z prawdą, "nie" no i mówi, "no właśnie, bo nie ma pani dziurek, dziąsła też mocne", jedynym problemem był lekki kamień, w sumie nie groźny, bo jak stwierdziła, dziąsła zaczęły same z nim walczyć i wypychać, więc po prostu skoro tam już byłam, bezboleśnie mi go zdrapała, co zajęło minutę i było na prawdę po wszystkim. Powiedziała, że jest wszystko w idealnym stanie. Powiedziała tylko, że jeśli chcę dla pewności przyjść na kontrolę to zaprasza nie wcześniej niż za 3 miesiące, ale nie jest to konieczne.
Podziękowałam, pożegnałam się i wyszłam.. pani dentystka ogólnie bardzo miła i sympatyczna, nie okazała się żadną sadystką xD
Zadowolona opuściłam gabinet, udałam się do domku, umyłam ponownie ząbki, przepłukałam porządnie dla pewności, żeby żaden ułamek kamienia się nie został gdzieś i z satysfakcją napisałam do mojego kochanego sms'a, że wszystko w porządku...
No i co?! na moje kurde wyszło! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz